sobota, 15 sierpnia 2009

Starsze podręczniki, lepsze podręczniki?


Nie wiem jak u was w szkołach, ale u mnie na lekcjach często nauczyciele narzekają na najnowsze podręcznikowe pozycje. Tłumacząc, że materiał wymieszany, że w starych podręcznikach były lepsze przykłady. Ogólnie twierdząc, iż starsze podręczniki są lepsze jakościowo niż najnowsze pozycje. Oczywiście nie tyczy się to wszystkich książek. Absolutnie nie twierdzę, że obecnie nie wydaje się dobrych do nauki pozycji. Wychodzę jednak z założenia, że lepsze jest to co sprawdzone.

Podam przykład z własnego doświadczenia. Na lekcjach matematyki w mojej szkole, nauczycielka dyktowała nam zadania z dziwnie znajomej dla mnie książki. Nie wiedziałem skąd mogę znać daną pozycję patrząc jedynie na okładkę. Później okazało się, że identyczny zbiór zadań posiadam w domu. Książka, z której dosłownie 5 lat temu uczyła się do matury moja siostra. Ponadto moja nauczycielka matematyki zachwalała bardzo tą pozycję, mówiąc cały wykład o wyższości starych sprawdzonych podręczników nad nowymi często niepewnymi pozycjami. No i rzeczywiście, w sumie logicznie myśląc wolę uczyć się z dobrego, polecanego zbioru zadań pomimo może nieco zmienionej podstawy programowej. Wychodzę jednak z założenia, że nikt nie napisze od tak, jakichś nowych praw matematycznych. A korzystając z niektórych podręczników siostry mam pewność jakości wiedzy jaką przyswajam, a do tego oszczędzam pieniądze.

Dlatego apeluje do wszystkich mających starsze rodzeństwo, kuzynostwo, bądź znajomych starszych o kilka lat. Zapytajcie się o książki z przedmiotów jakie chcielibyście zdawać na maturze. Jestem pewien, że można znaleźć naprawdę wartościowe pozycje!

Lokaty

5 komentarzy:

  1. Zastanawiające jest tylko, czemu nauczyciele w takim razie wybierają dla swoich klas te podręczniki, których nie są pewni. Naprawdę nie da się wśród NOWYCH znaleźć odpowiednio wartościowych pozycji?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapewne się da, ale spotykałem się np. z przypadkami gdzie trzeba by kupić kilka książek (tego samego poziomu) żeby mieć w pełni dobry materiał. Nauczyciele nie chcą uczniów narażać na dodatkowe wydatki do i tak już drogich wyprawek. Więc starają się wybrać optymalnie najlepszy podręcznik, a słabo zrealizowany w książce materiał opracowują na podstawie notatek ze starych podręczników. Ja tak to widzę i często się z takim zjawiskami spotkałem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie stwierdzenie, jakoby obecne podręczniki były słabsze od starych jest absolutnie bezpodstawne. Może ono wynikać z dwóch powodów: (1) postawa konserwatywna - tzn. że, gdy dana rzecz (tu książka) zacznie nam odpowiadać, a na jej miejsce wchodzi nowa to nie możemy się do niej przyzwyczaić i z sentymentem wspominamy tę starą; (2) z roku na rok materiał z większości przedmiotów jest okrajany (nie będę tu wnikał w szczegóły dlaczego tak jest) - powoduje to rozżalenie nauczycieli i gadka, że stare podręczniki lepiej uczyły (co jest po części prawdą parząc na ilość materiału w nich zawartą).

    Jednak jeśli chodzi o poziom nowych książek to według mnie są one w większości dobrze przygotowane. Ponadto starają się nie nudzić ucznia będąc opatrzone licznymi ilustracjami, zdjęciami etc.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem jak obecnie stoja z poziomem podręczniki szkolne, ale wiem, że np. kiedy ja chodziłem do LO miałem w ramach języka polskiego program krakowski "To Lubię!". Miało go w tym czasie tylko 5 LO w Warszawie. W moim reszta klas (o innych profilach) szła tradycyjnym, chronologicznym programem. I przy takiej różnicy wynikającej z odmiennego podejścia do realizacji tematu (czyli nie tylko programowo modyfikowany, ale także cała filozofia nauczania - metodologia - jest inna) widać, że potrzeba dużego nakładu pracy ze strony ludzi opracowujących podręczniki. Odbiło się to potem na wynikach matur, gdzie statystycznie osoby uczące się wg programu "To Lubię" miały lepsze wyniki od osób uczących się tradycyjnym, chronologicznym programem (nie ważne jakiego wydawnictwa).

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że może być to też zależne od przedmiotu. Należę do osób, które wybrały rozszerzoną historię. Wielu z nas (za sprawą własnych obserwacji lub podpowiedzi korepetytorów, raczej nie nauczycieli) szybko zorientowało się, że nawet na podręcznikach oznaczonych "poziom rozszerzony" daleko się nie zajedzie, bo mnóstwa odpowiedzi na pytania, które dotychczas pojawiały się na rozszerzonej maturze, po prostu tam nie znajdziemy. Co dziwne, są one zawarte w tzw. "czarnych grzbietach" - podręcznikach, które przygotowywały do starej matury, a których w ogóle już się nie wydaje.

    OdpowiedzUsuń