środa, 30 czerwca 2010

Wyniki matury 2010!

Tak jest! Dzisiaj godzinę temu z hekiem, czyli około 12:30 usłyszałem magiczne "Gratuluję Panu zdania egzaminu dojrzałości!". Oddech ulgi mógł być jedyną moją odpowiedzią na to zdanie :) Takim oto sposobem dołączyłem do grona 81% tegorocznych absolwentów szkół ponad gimnazjalnych i jednocześnie do 70% absolwentów techników, którym udało się zdać w tym roku maturę :)

Wyniki? Jestem nimi w większości pozytywnie zaskoczony! Myślę że pomógł mi tu głównie zabobn z nieobcinaniem włosów po studniówce, aż do skończenia się matur :) Oczywiście w małym stopniu na pewno jakoś podziałały także powtórki i nauka.

No dobra nie będę się rozpisywał tylko publikuje moje wyniki. Może dla niektórych osób, dane przedmioty mogą się wydać zdane słabo (patrz mat roz. i fiz) ale dla mnie to naprawdę świetny wynik.

(pula przedmiotów podstawowych)
- j. polski: 74%
- j. angielski: 88%
- matematyka podstawowa: 94%

(przedmioty dodatkowe)
- matematyka rozszerzona: 30%
- fizyka podstawowa: 37%
- wos podstawowy: 72%


sobota, 26 czerwca 2010

Wrażenia po ustnych egzaminach.

Trochę już minęło, jakby nie liczyć ponad miesiąc od zakończenia moich ustnych egzaminów. Jadnak mimo to postanowiłem opisać moje wrażenia :) z ich zdania. Ogólnie odczucia na plus. Choć jak wiadomo nie mogło się obyć bez kilku potknięć.

j. angielski

Ano nie denerwowałem się ani dzień przed egzaminem, ani nawet tuż przed wejściem do sali. Realny stres ogarnął mnie dopiero w momencie wejścia do klasy. Dalej poszło szybko choć w naprawdę dziwnej atmosferze (adrenalina zrobiła swoje). Wylegitymowałem się dowodem osobistym, wybrałem zestaw i udałem się na kilkuminutowe przygotowania.

Zdjęcie do opisania w wylosowanym zestawie było na szczęście proste. Przedstawiona na nim była kobieta siedząca w biurze. Rozmawiała przez telefon i zapisywała coś długopisem. Czyli chciałoby się powiedzieć "standardowy standard" :) Przy opisywaniu nie było żadnych problemów.
Gorzej z pytaniami, a właściwie drugim. Traktowało ono o zaletach (en: advantages) jakie ma praca w charakterze "Przedstawicielki Handlowej". Niestety pytanie było tak zawile sformułowane, że pierwszy raz po jego usłyszeniu wypaliłem "Could you repeat the question?". Po czym usłyszałem ponownie niezrozumiały angielski bełkot, z którego wyłapałem właśnie słówko advantages. Żeby nie tracić czasu zająłem się laniem wody "In my opinion that job is very important for her, because..", w między czasie zastanawiając się co może znaczyć słówko advantages, którego znaczenia na daną chwilę nie potrafiłem sobie przypomnieć. W końcu skojarzyłem (mylnie) advantages ~ adventures (przygody), myślę sobie - pewnie chodzi o wyzwania itp. Szczęśliwie odpowiedź mojego pytania można by zarówno uznać przy zastosowaniu pytania odnośnie zalet, jak i wyzwań. Więc mimo niezrozumienia pytania udało mi się z niego wybrnąć :)

Co do dialogów, to nie miałem z nimi większego problemu. Jedynym potknięciem była pralnia.. a raczej jak powiedzieć pralnia (en: laundry) po angielsku. Ostatecznie wydukałem naciągane our service jako zamienik.

Warto by wspomnieć o fakcie adrenalinki i innych ciekawych reakcji chemicznych organizmu podczas diabelnie intensywnego stressu. Momentami miałem wrażenie jakbym stał obok siebie i na całą sytuację patrzył z widoku osoby 3-ciej. Ogólnie wiedziałem co się ze mną dzieje, ale byłem tak jakby ogłuszony. Pamiętam jak myliłem się przy czasownikach (przy dialogu w którym używało się czasu przeszłego) i po każdym powiedzianym w czasie teraźniejszym, szybko poprawiałem się na przeszły :)

j. polski

Mój temat z języka polskiego brzmiał mniej więcej tak: Literacka wizja szczęścia, zaprezentuj rozważania różnych autorów odwołując się do wybranych tekstów literackich. Szczęście :) może poruszane rzadziej w literaturze niż przeróżne tragedie, gehenny i nieszczęścia. Ale wybrałem ten temat bo wydawał mi się prosty. Ot tak, nie zależało mi na wyniku, chciałem tylko mieć za sobą egzamin. Nie to co na angielskim.. ambicja żeby pokazać określony poziom. W końcu język obcy to podstawa. A polski aby zdać. W końcu nigdzie się ustne nie liczą na studia. Trzeba je zwyczajnie zdać żeby mieć tą maturkę.

No okej.. z materiałami do bibliografii zapoznałem się na miesiąc przed prezentacją. Natomiast samą prezentację zacząłem przygotowywać na 2 dni przed egzaminem. Spiąłem się i nawet nie tyle starałem się ją napisać, co wyuczyć się o niej mówić przez te 15 min. Wiele osób podchodziło do sprawy w ten sposób, że pisało najpierw całość, która powinna mieć około 3-4 stron w wordzie. Co w przeliczeniu wychodzi na 15 min. mówienia. Ale halo.. bez sensu jest się tak uczyć. Przynajmniej wg. mnie.. to jak wkuwanie na blachę, zapomnę słowa i co? Koniec.. mogiła, kaplica! Wyuczenie na blachę to nie to samo, co nauka prezentowania tematu! Wychodząc z takiego założenia mało pisałem dużo mówiłem i przeglądałem bibliografię, żeby sobie wszystko elegancko utrwalić.

Sama prezentacja poszła gładko, odpowiednia intonacja głosu, opanowana i niechaotyczna gestykulacja rąk oraz inteligentny wyraz twarzy :) niczego istotnego nie pominąłem. Ogólnie było ok. Niestety zostałem niemile zaskoczony pytaniami, z których w całości odpowiedziałem na jedno, z czterech zadanych.. na 2 pytania odpowiedziałem wg. Pań egzaminatorek źle bo: autor miał coś zupełnie innego na myśli lub twoja interpretacja tego fragmentu jest niestety mylna. Ehh.. 3 pytanie na które nie odpowiedziałem było zadane z poza bibliografii.. tak dobrze czytacie. To było już w ogóle ekstra, bo niemalże kłóciłem się z jedną z egzaminatorek, iż nie ma prawa mi pytania z poza bibliografii zadawać. No ale wiadomo z nauczycielem się nie wygra, tym bardziej na jednym z najważniejszych egzaminów w życiu. Odpuściłem więc dalsze słowne utarczki i starałem się wymyślić coś na temat pytania na którego temat nie miałem pojęcia. Odpowiedziałem zatem wymijająco z laniem wody, co oczywiście było odpowiedzią niesatysfakcjonującą komisję.

Wyszedłem zatem z opuszczoną głową, rozpocząłem nieźle.. ale im dalej w trakcie egzaminu tym gorzej, aż po dno i bombelki. Ale wynik.. analizując wrażenia po egzaminie mile mnie zaskoczył?! Wygląda na to, że płynność wymowy i staranie się cały czas mówić patetycznym i odpowiednim dla takiego egzaminu językiem, musiała mnie uratować.

Ogólnie jestem zadowolony :) No oczywiście wyniki podaje bo jestem z nich dumny!
j. angielski: 90%
j. polski: 75%

środa, 16 czerwca 2010

Działalność bloga w dalszej perspektywie.

Czyli o tym dlaczego w maju mało pisałem i czy jeszcze możecie spodziewać się ciekawych notek, skoro jest już "po" maturze?

Przepraszam za tak długą przerwę w pisaniu. Szczególnie iż największy spadek mojej działalności na blogu można było zaobserwować w najbardziej gorącym maturalnie okresie.

Było to spowodowane ogólnym zamieszaniem spowodowanym maturą. A także założeniami, że najdłuższe wakacje w swoim życiu chciałbym dość ciekawie jak również i efektywnie wykorzystać. Dlatego zaraz po ostatnim egzaminie jaki miałem, poszedłem prosto na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy. I o dziwo :) dostałem ją.

Dlaczego praca, przyczyniła się do wyciszenia na blogu? W związku z tym, że praca jaką obecnie wykonuje opiera się wyłącznie na używaniu komputera. Nie miałem zwyczajnie ochoty wolnych chwil spędzać również przed monitorem. Tym bardziej, że wiosna (za chwilę już lato) w pełni okazałości.

Kontynuując w związku z końcem matury, moja przygoda z maturalnym blogowaniem powoli dobiega końca. Możecie jednak jeszcze liczyć na kilka ciekawych wpisów:

- notki na temat moich wrażeń z egzaminów ustych
- przydatnych informacji, związanych z rekrutacją na studia
- i może kilku innych :)

Proszę się więc jeszcze nie wypisywać się z subskrypcji przez RSS :)

wtorek, 15 czerwca 2010

Wrażenia po maturze z matematyki, angielskiego i wos'u!

Pomyślałem, że w tym wpisie połączę moje przemyślenia nad egzaminami pisemnymi z pozostałych przedmiotów na tegorocznej maturze. Nie ma ich bowiem zbyt wiele, są za to bardzo klarowne.

Zacznę od matematyki, otóż egzamin z tego przedmiotu na poziomie podstawowym był naprawdę, ale to naprawdę banalny.. Wiele osób uważa także, że mógłby go z powodzeniem zdać dobrze uczący się gimnazjalista. O czym my więc mówimy ? ;) Spotkałem się także z odmiennymi zdaniami, jednak uważam że wypowiedziały je osoby które chyba nie chodziły do szkoły. Zaraz ktoś wyjedzie mi z tekstem, no tak ale przecież nie wszyscy mamy umysły ścisłe. Ja naturalnie się z takim stwierdzeniem zgodzę. Dlatego chwała za taki prosty egzamin, który mogły spokojnie zdać osoby nie posiadające wybitnych matematycznych zdolności.

Jeżeli chodzi o matematykę rozszerzoną, którą również dane mi było zdawać to nie jestem za bardzo zadowolony. Niektóre zadania były conajmniej dziwne, inne banalne. Ogólnie jednak po zbilansowaniu całości egzaminu rozszerzonego, nie poszedł on mi za dobrze.

Angielski był w mojej opini prosty. Wrażenia z ćwiczeń na słuchanie i czytanie mam jak najbardziej pozytywne. To samo jeżeli chodzi o krótką formę pisaną. No i w zasadzie mógłbym to samo powiedzieć o liście.. ;] Problem jednak w tym, że zapomniałem słowa "przedstawienie" które było ściśle powiązane z informacjami jakie należało zawrzeć w liście. W momencie, gdy zrozumiałem że nie przypomnę sobie słowa 'performance' dopiero zaczęły się nerwy. Jednak po złapaniu głębszego oddechu zacząłem wymyślać zamienniki typu: play, show, act, event itp. Myślę więc, że ostatecznie udało mi się wybrnąć z sytuacji.

Do egzaminu z WOS'u podstawowego nie byłem tak dobrze przygotowany jak mi się wydawało. Niektóre zadania, w których np. trzeba było zdefiniować funkcję państwa (obronna, socjalna itp.) były banalne. Z innymi jednak, w których trzeba było opisać dokładnie działanie konkretnego organu UE, lub na podstawie opisu określić która instytucja w UE jest za 'daną' rzecz odpowiedzialna, miałem większe lub mniejsze problemy. Na szczęście (mam nadzieję) odbiłem sobie większość potknięć na wypracowanku, którego temat wyjątkowo mi podpasował :)