poniedziałek, 22 czerwca 2009

Partner do nauki

W związku z moim niemiłosiernym lenistwem, które to staram się zwalczać na wszelkie możliwe sposoby, niestety z różnym skutkiem. Postanowiłem podzielić się z wami metodą nauki która jest (jak dla mnie bynajmniej) najbardziej motywująca.

Tytułowe znalezienie osoby która pomoże nam w nauce jest świetnym sposobem na dodatkową mobilizację. Nie wiem jak wam, ale mi samemu jest się strasznie trudno zabrać za naukę. Zupełnie inaczej jest kiedy spotkam się z kimś właśnie w tym celu. Nie mam wtedy żadnych wymówek. Oczywiście często ponarzekam jak to mi się niezmiernie nie chce dzisiaj nic robić, ale bądź co bądź w końcu zabieramy się wspólnie za zaplanowany do przerobienia materiał. A i atmosfera nauki jest milsza i jest po prostu raźniej uczyć się z kimś.

Osobiście spotykam się w celu szlifowania angielskiego z koleżanką, która kilka lat temu zdawała maturę, ma dużą wiedzę na ten temat i wiele przydatnych materiałów. No i oczywiście chęć na lekcje ze mną, oraz odrobinę wolnego czasu ;) Powiem wam, że efekty są dużo lepsze od moich realnych oczekiwań. Jeżeli byłbym jeszcze na tyle zdeterminowany, żeby poświęcić trochę czasu samemu na powtórki w domu to byłoby naprawdę super. Jak na razie próbuje znaleźć podobnego 'partnera' do nauki przedmiotów ścisłych jak matematyka, oraz fizyka. Ale jak to wyjdzie to najwyżej wspomnę w jednym z kolejnych postów.

Oczywiście podobną funkcję może spełniać tutaj płatny korepetytor. Ale w tym przypadku zależy jeszcze wiele od tego czy nas na taki luksus stać. Choć nie powiem wydawane na edukacje pieniądze mogą być dla niektórych dodatkowym czynnikiem motywującym. Wychodząc z założenia, że skoro płacę już za tą naukę to niech wydawana kasa nie idzie w błoto. Ja jednak pozostanę przy opcji 'partnera do nauki', bo po pierwsze nie stać mnie zbytnio na takie rozwiązanie, a po drugie łatwiej przyswajam wiedzę wspólnie z rówieśnikiem aniżeli użerając się z kolejnym belfrem...

5 komentarzy:

  1. Motywacyjny partner może działać też na odległość. Umawiasz się z kimś na ten sam zbiór ćwiczeń, wyznaczasz jednakowe cele, dzielisz się wynikami. I nawet zaufanie w kwestii czy ktoś rzeczywiście zrobił x ćwiczeń nie ma większego znaczenia bo zyskuje najwięcej ten który uczciwie pracuje. Niechęć zostania w tyle motywuje. Co więcej praca miejscami posuwa się szybciej, bo w przypadku problemów z zadaniem, można szybko podpytać się ów osoby, kiedy indziej samemu pomagać tym samym utrwalając materiał jeszcze bardziej. Można się nawet pokusić o powiększenie liczby osób i stworzenie małej grupki.

    Co o tym sądzisz? Czy ew. pisałbyś się na takie coś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe podejście i spojrzenie na cały pomysł z zupełnie innej strony. Dość innowacyjna byłaby ta wspólna (ale na odległość) nauka. Ale jak coś to masz moje pełne poparcie :) Chętnie się do takiej inicjatywy dołączę, a i pomimo jeszcze małego grona czytelników bloga to notkę nawet na ten temat mogę dać, jak już się konkretnie zorganizujemy. Może ktoś jeszcze będzie chciał dołączyć. No i ogólnie ciekawy jestem jakby taki pomysł wyszedł :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sprawdź maila.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam nie jestem i nigdy nie byłem zwolennikiem takiej nauki. Znaczy, co innego z korepetytorem, a co innego z osobą, którą się zna. To pierwsze jest naprawdę dobre bo: (1) mamy kogoś kto nadzoruje nasze prace, (2) nie idziemy w ciemno, ale prowadzi nas osoba, która wie co nas czeka i potrafi nas do tego przygotować, (3) daje nam specjalnie przygotowany materiał do nauki, (4) może podejść indywidualnie do naszych umiejętności, (5) zagwarantowana regularność nauki i ... mógłbym jeszcze trochę powymieniać.

    Natomiast nauka ze znajomą nam osobą to wielka niewiadoma. Oczywiście jak wszystko - ma swoje + i -, ale... taka nauka może trwać dłużej, często może schodzić na sprawy osobiste; mamy wyznaczone dni spotkań, ale nigdy nie wiadomo, czy chęci, czy coś nie wypadnie jednemu z nas itd. Poza tym może się okazać, że nasz znajomy jest bardziej uzdolniony, lub mniej i to albo on nam albo my mu pomagamy sami tracąc na tym czas (no, chyba, że jest to znajomy, który przyszedł po to, by nam pomagać, a nie sam się uczyć).

    Zadania z matmy rozwiązuje się może szybciej, ale bądźmy szczerzy - ile jest tych zadań, w których dwie osoby dają coś od siebie? Zazwyczaj jedna wie jak to zrobić, a druga się przygląda (a przecież lepiej samemu stawić czoła zadaniom - uczyć się na własnych błędach). To jest nieco tak, jak na lekcji - przepisujemy głupio z tablicy, a potem się dziwimy, że nie wiemy jak coś rozwiązać :)

    No, ale to tylko moje zdanie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz trochę racji ale nie do końca ze wszystkim się zgadzam :)

    Z moim angielskiego jest trochę inaczej niż w przypadku zwyczajnej partnerskiej nauki. Koleżanka z którą się uczę jest o kilka lat ode mnie starsza i bardzo dobrze umie angielski więc można by powiedzieć pełni rolę darmowego korepetyrtora. Jednak rozmawiam z nią jak z rówieśniczką, co daje mi lepszy komfort psychiczny podczas nauki.

    Odnośnie nauki gdzie obie osoby próbują przyswoić ten sam materiał i w którymś momencie jedna nie do końca rozumie chociażby to przykładowe zadanie z matematyki. Wcale nie uważam, że wytłumaczenie jej przez naszą osobę kolejny raz danego zadania nic nie daje. Owszem nie jest tak owocne jak rozwiązywanie kolejnego. Ale utrwala nam mechanizm postępowania podczas rozwiązywania go. Takie odczucie przynajmniej ja mam jak czasami coś komuś tłumaczę.

    Zgadzam się w pełni z minusem, którym jest możliwość zejścia na poboczne może często ciekawsze tematy :) No ale tutaj zależy tylko od nas naszej motywacji i determinacji. Czy spotykamy się poplotkować przy kawie, czy uczyć się ;]

    OdpowiedzUsuń